CYPR

PRZEREKLAMOWANE? O, NIE!

Kiedyś myśląc o Cyprze od razu wyobrażałam sobie wczasy all-inclusive, tłumy plażowiczów, mnóstwo klubów, restauracji i sklepów z pamiątkami. Z piękna natury obijało mi się o uszy "ciepła woda" i "ładne plaże". O, jakże się myliłam! Zrezygnowana oczekiwaniem na wiosnę szukałam bliskiego miejsca, w którym na przełomie marca i kwietnia można złapać trochę słońca. Kupując bilety do Larnaki nie spodziewałam się, że będzie to tak aktywny czas pełen wrażeń... :)




ORGANIZACJA


LARNAKA, Medieval Castle
CENNIK:
- Bilety lotnicze: 350 zł Warszawa-Larnaka-Warszawa
- Auto (7 dni): 180 euro wynajem (z połową baku) + ok.55 Euro benzyna (1,25 Euro/Litr, nam wystarczyło na 900 km)
- Zakwaterowanie Larnaka: 40 Euro za dobę, apartament dwupokojowy
- Zakwaterowanie Pafos: 35 Euro za dobę, apartament jednopokojowy
- wjazd na stronę turecką: 20 Euro za auto
- wejściówki: 16.50 Euro (5 obiektów) na osobę
- wyżywienie, przekąski, lody itp.: około 120 Euro na 2 osoby, 7 dni (obiadokolacje przyrządzane w "domu")


Sea Caves
* Jeszcze przed wylotem zarezerwowaliśmy auto do wypożyczenia z dostawą na lotnisko - wybraliśmy firmę Steven's Car ze względu na pozytywne opinie i proste zasady, i był to strzał w dziesiątkę. Na Przylotach czeka pracownik z kartką z naszym nazwiskiem, podpisujemy umowę i odjeżdżamy autem prosto z salonu (akurat taki im tylko został :P). Jak przeważnie, wzięliśmy auto kat.A, które sprawdziło się bez zarzutów :) Koszt za tydzień: 158 Euro. Auto odstawialiśmy pod biurem, aby nie płacić znów opłaty lotniskowej - Steven odwiózł nas osobiście na lotnisko :) Jest to zresztą bardzo sympatyczny facet.


LAFKARA
Co do zasad: cena zależy od rodzaju auta, jednak są w nią wliczone już wszelkie ubezpieczenia. Nie blokują nic na kartach kredytowych - proszą jedynie o podanie danych z karty, jeśli zadeklarujemy wjazd na turecką stronę ich autem. Brak opłat za innego kierowcę - prowadzić może każdy powyżej 25-tego roku życia, z min.3-letnim prawem jazdy. Pracownik Steven'a wyjaśnił nam zasady ruchu lewostronnego (a no właśnie - ruch lewostronny, naprawdę bardzo prosty i szybki do opanowania). Jedyny minus - auto dostarczane jest z połową baku, za który trzeba zapłacić (około 25 Euro), gdyż obowiązuje polityka zwrotu z pustym bakiem. Opłata za zatankowanie jest jednak trochę zawyżona.


Port Girne
* Cypr nie należy do strefy Schengen, dlatego na lotniskach należy przejść odprawę paszportową (wystarczy dowód osobisty). Jeśli natomiast chcemy poruszać się po całej wyspie, łącznie ze strefą turecką, należy mieć przy sobie paszport, ważny minimum przez 6 miesięcy wprzód.

* Po stronie tureckiej walutą są liry (TRY), jednak powszechnie można płacić również w Euro - przeważnie jest to liczone nieco drożej, niż wynikałoby to z przelicznika kursu.


Północny Cypr
* Przy wjeździe na turecką stronę należy okazać paszporty, dokument wypożyczenia auta (umowę), oraz ubezpieczenie auta na stronie tureckiej - jeśli wjeżdżamy pierwszy raz, to kupujemy je w budce obok  - 20 Euro na 3 dni. Jednak jeśli coś się stanie z autem, i tak będzie trzeba je odholować na stronę grecką, gdyż dopiero tam odbierze je wypożyczalnia.


W drodze na Buffavento
* Na tureckiej stronie wyspy nie obowiązują nas żadne ubezpieczenia ani umowy unijne, nie ma tu ambasady. Nie jest to Turcja! Północni mieszkańcy Cypru są traktowani jako okupanci. Musimy radzić sobie tu sami. Za jakiekolwiek leczenie trzeba będzie zapłacić.


KOŚCIÓŁ ŚW. ŁAZARZA, LARNAKA
* Pomimo okresowych konfliktów pomiędzy północną a południową częścią Cypru, my nie odczuliśmy żadnego dyskomfortu czy na granicy, czy też po tureckiej stronie wyspy. Kontrola paszportowa jest bardzo ogólna, często nawet jej nie ma na wyjazdowej stronie. Dla nas, turystów, przejazd jest czysto pro forma - urzędnicy mówią świetnie po angielsku, przygotowany jest pełen kompleks obsługi turystycznej, a w ciągu swoich 4 przekroczeń granicy spotkaliśmy się z ogromną uprzejmością. Pierwszy raz nawet wjechaliśmy "nielegalnie" na turecką stronę - ruch był mały, pracownicy wygrzewali się na słońcu, wszystkie szlabany otwarte, więc jedziemy. Zawróciliśmy widząc w lusterku zdezorientowane miny żołnierzy stacjonujących zaraz za linią graniczną, ale wszystko odbyło się ze śmiechem - nikt do nas nie strzelał ;)

DZIEŃ I - LARNAKA

 

VAVLA VILLAGE
W samej Larnace nie ma zbyt wielu atrakcji. Wybrzeże jest tu pospolite, a starówkę "ratuje" przepiękna cerkiew Łazarza z kamiennym placem dookoła. Sam zamek (Medieval Castle) tuż obok, również nie powala - oczywiście spacer w tej okolicy jest przyjemny, jednak wystarcza wieczorna wędrówka aby odkryć wszystko, co Larnaka oferuje. Największą atrakcją tego miasta jest położony w pobliżu lotniska, nad słonym jeziorem, meczet. Na sam teren meczetu nie wystarczyło nam niestety czasu, ale urządziliśmy sobie off-road (Volkswagenem Up! xD) po okolicy słonych jezior i widoki, pomimo pięknej pogody, są przeciętne w porównaniu z resztą wyspy.

VAVLA
Wystarczy jednak odjechać 15-30 km na północny zachód, aby w górskich wioseczkach poczuć ten śródziemnomorski klimat. Najlepiej najpierw skierować się do Vavla, a następnie przez Pano Lefkara i Pirgę wrócić do Larnaki (w ten sposób nie wracamy tą samą trasą, nigdzie nie zawracamy, no i oszczędzamy kilometraż).

VAVLA village
Vavla to wioseczka, która na wjeździe wygląda jak 3 domy z brzegu i tyle. Tymczasem ma strukturę kopuły ciągnącej się w górę, z wieloma wąskimi, pięknymi uliczkami. W górach Troodos urokliwych wioseczek wprawdzie nie brakuje, ale ta jest wyjątkowa ze względu na swoje niewielkie rozmiary i skondensowanie :)

PANO LAFKARA
Pano Lefkara jest na pewno najbardziej turystyczną miejscowością w okolicy. Jest to już właściwe miasteczko z wieloma sklepami, knajpkami i atrakcjami turystycznymi Nie odbiera to jednak jej uroku, a miejscowość wraz z Kościołem Krzyża Świętego jest dziedzictwem UNESCO. Uliczki są tu wąskie i strome, więc parkujemy zaraz przy wjeździe i dalej idziemy pieszo (co zresztą jest naprawdę dobrym pomysłem biorąc pod uwagę  chęć obejrzenia każdego zdobienia w kamiennych murach). Przy kościele znajduje się punkt widokowy na górzysty teren "w dole" :)

PIRGA
Pirga (Pyrga) zachwyciła nas najmniej - duże miasteczko, rozlazłe, właściwie zwyczajne. Niezwyczajne jednak ze względu na Kaplicę Królewską z pozostałościami fresków, stojącą w samym centrum przy głównej drodze, zaraz przy nowo-wybudowanym tu kościołem. Kaplica jest maleńka, a w środku siedzi pan totalnie niezainteresowany turystami, pobierający opłatę (nie weszliśmy).  Zaraz za nowym kościołem stoi stary, kamienny, zamknięty na kłódkę. I to tyle z atrakcji Pirgi. Przeszliśmy się ulicami miasteczka, ale szybko nam się odechciało, nie znajdując niczego ciekawego.   

DZIEŃ II - KYRENIA (GIRNE)

 

Hilarion Castle
Być na Cyprze i nie zobaczyć portu w Kyrenii (Girne) to ogromna strata! Miasto same w sobie nieszczególne, ale położenie portu i jego kolorystyka - coś pięknego! Ładuje pozytywną energią, daje posmak Azjatyckiego wybrzeża, a pobliskie pozostałości dawnych zamków przyprawiają o bezdech.
Jedziemy prosto z Larnaki, przejeżdżając przez granicę w Nikozji. Po drodze mamy niesamowicie położony Hilarion Castle, a za Girne wracamy górską drogą, zwiedzając Klasztor Bellapais i Buffavento Castle.


Okno królowej, Hilarion Castle
HILARION CASTLE: około 30 km od Nikozji, trasa przebiega granią gór, a w jej najładniejszym punkcie stoi baza wojskowa i niestety panowie zatrzymują nas i nakazują poopuszczać wszelkie urządzenia tak, aby nie móc niczego sfotografować. Ale nic nie szkodzi, bo już 2 kilometry dalej wyłaniają się ruiny na wzgórzu. Autem można wjechać pod samo wejście na teren zamku, jednak jest tam dość tłoczno (autobusy wycieczkowe głównie tutaj się zatrzymują).


Na szczycie. Hilarion Castle
My zostawiamy auto na dole, i te 200 metrów pod górę idziemy pieszo. Za wejście płacimy 4.50 euro. Naprawdę warto, bo widoki z tarasów zamkowych są przepiękne, a i zwiedzanie zajmuje spokojnie z 3 godziny. Należy mieć na uwadze, że zamek jest górską warownią, w związku z tym cały czas pnie się w górę. W pewnym momencie trzeba pokonać około 500 stromych schodów, ale na górze czekają Okno Królowej (Royal Apartments) i sam wierzchołek (Prince John's tower), które ten trud wynagradzają :)


Port-Girne, Kyrenia
GIRNE (KYRENIA): Wjeżdżając do miasta od razu daje się zauważyć, że jest ono bardziej azjatyckie, nie europejskie. Kierując się ku zamkowi przy porcie, wjeżdżamy w samo centrum turystyczne (starówkę), co przy bardzo ciasnych uliczkach i tłumach ludzi było kiepskim pomysłem. Szybko wyjeżdżamy i parkujemy przy najbliższych blokach, na jakimś osiedlu. Stamtąd już mamy tylko 15 minut piechotą do portu.

Hilarion Castle
Sam port z bliska jest cuchnący i brudny. Jednak gdy spojrzeć na niego z boku - ma w sobie to coś magicznego. Oczywiście pewnie z 80% portu to już dawno cześć turystyczna - knajpką jest każda łajba, a na wybrzeżu nie ma ani kawałka wolnego placu. Ale już na cyplu z latarnią można odciąć się od turystycznego zgiełku i mieć w zasięgu wzroku zamek, port i góry w tle. Bajka. Spędzamy tam prawie 2 godziny, tylko przechadzając się po obu stronach portu. 


Opactwo Bellapais
OPACTWO BELLAPAIS: Kompleks w wiosce Bellapais w górach, zaledwie 6 km od portu w Girne. Niestety, każde wolne miejsce przy drodze zostało przerobione na płatny parking (1,5 euro za godzinę). Można też zaparkować przy samym zamku (na Cyprze w ogóle można podjechać wszędzie pod same wejścia), ale warto zostawić auto jednak nieco niżej i przejść się uliczką pełną kolorowych wystaw i kwiatów. Na sam teren klasztoru nie wchodziliśmy - odstraszyła nas cena (4,50 Euro). Ostatecznie pooglądaliśmy z zewnątrz, stwierdziliśmy, że jest to kolejny piękny obiekt z mnóstwem zieleni i górskim widokiem, więc możemy odpuścić zwiedzanie.


Buffavento Castle
BUFFAVENTO CASTLE Dobrze, że odpuściliśmy sobie klasztor, bo inaczej nie zdążylibyśmy dotrzeć do Buffavento, a byłaby to ogromna strata! Dotrzeć tu wcale nie jest tak łatwo. Od Bellapais to 22 km górskiej, krętej drogi, która przechodzi w wąską serpentynę dosłownie nad przepaścią :) Wrażenia gwarantowane, już sam wjazd jest atrakcyjny.

Bufavento Castle
Po raz kolejny podjeżdżamy prosto pod schody ruin zamku (tu darmowy parking). Dalej już trzeba pieszo piąć się po poziomach dawnego zamku. Po dojściu do pierwszego "piętra" nie rezygnujemy i - pomimo zachodzącego słońca - wspinamy się wyżej. Tam już mury się kończą, przechodzą łagodnie w porośnięte zielenią góry, by łagodnie zejść do morza. Oczywiście jesteśmy sami - na szczęście piękno tego terenu zachowało się między innymi dlatego, że nie wszystkim chce się tu wdrapać :) No a kolejnym powodem jest to, że komunikacją tu nie dojedziemy (w ogóle na Cyprze raczej nie dojedzie się komunikacją w "najlepsze" punkty).


Buffavento
Po zejściu z Buffavento nie zawracamy na autostradę, lecz zjeżdżamy górską drogą w stronę Nikozji. I tu niespodzianka! Przejeżdżamy dokładnie przy wielkiej tureckiej fladze wyłożonej na tym zboczu góry, która już o tej porze jest podświetlona. Zawsze warto obrać tak trasę, by nie zmarnować ani chwili :) Zrobiliśmy tego dnia 200 km, wyjechaliśmy o 10 rano, wróciliśmy po godzinie 21. Całą trasę pokonaliśmy bez problemu na GPS. Aha! Mapa Europy nie obejmuje tureckiej strony Cypru -  tzn. drogi wgrane są, jednak bez nazw ulic cz miast. My zapisywaliśmy pozycje GPS ręcznie, wcześniej sprawdzając je na mapach Google przed wyjazdem :) <po stronie tureckiej nasz transfer danych też nie jest już liczony po europejsku!)

DZIEŃ III - PÓŁWYSEP CAPE GRECO i FAMAGUSTA

 

Sea Caves
Kiedy kogokolwiek pytaliśmy o Cape Greco, prawie każdy polecał nam Ayia Napę - miasto! Bo plaża jest tam ładna... Na szczęście namówić się nie daliśmy, a miasto zwiedziliśmy przejeżdżając przez nie (owszem, ładne :) Specyficzne sanktuaria, ale bardzo nowe, a więc nie w naszym stylu). W pobliżu Ayia Napy warto się jednak zatrzymać przy Sea Caves - świetnym nabrzeżem podziurawionym pod spodem morskimi jaskiniami :)

Sea Caves Angle
Oczywiście nie mogło się obyć bez ich eksplorowania :) Zejście wymaga nieco sprawności fizycznej - nie ma jako takiego szlaku, trzeba po prostu zeskoczyć na dół po skałach.

Anargyroi Chapel
Cały półwysep jest malutki jeśli chodzi  o zwiedzanie - zaraz niedaleko w zasięgu wzroku mamy Kennos Bay (plaża), Blue Lagoon czy Anargyroi Chapel (nic szczególnego, biały budyneczek nad wodą, dawniej kapliczka)


Cyclop Cave
Zdecydowanie warto jednak pojechać na wschodnie wybrzeże półwyspu zwiedzić Cyclop Cave. Wjechać tam można po piaszczystej ścieżce do wybrzeża, lub też zostawić auto w miasteczku i ruszyć piechotą. Warto jednak zapisać sobie punkt GPS i trasę wcześniej - niestety coraz więcej wilii w tym obszarze zabudowało dostęp do plaży i nie wszędzie przejdziemy na przełaj. My nieco się pogubiliśmy, ale teraz wiemy, że najlepsza trasa, aby się dostać tam, to ta: Cyclop Cave. (zarówno autem, jak i pieszo).

Cyclop Cave
Woda wokół półwyspu Cape Greco jest tak błękitna i przejrzysta, że wręcz nie mogłam uwierzyć, że naprawdę istnieje taka poza photoshopem :) 

Famagusta
Zwiedzanie Cape Greco to idealna okazja, aby wybrać się na stronę turecką do Famagusty i jej okolic. Famagusta to miasto tak zmieszane chreścijańsko-islamistycznie, że nie może nie sprawić wrażenia na człowieku, bez względu na wyznanie. Ruiny kościołów chrześcijańskich na każdym kroku, serce aż boli od patrzenia na niszczejące zabytki.


Famagusta-meczet
Z drugiej strony mamy kościół św. Jerzego przerobiony na meczet, który w tej kombinacji jest również przepięknym dziełem. Wszystkie zabytki zgromadzone są w Starym Mieście, otoczonym murami.


Famagusta - chrześcijańskie ruiny
Wjeżdżając do Famagusty warto więc zostawić auto gdzieś przy rozpoczynających się murach (my zostawiliśmy w bocznej uliczce, zaraz za głównym rondem, GPS: 35.1211529, 33.9467682) i dalej iść pieszo, aby nie pominąć nawet kawałka :)


Othello plac
Naszą trasę zahaczającą o wszystkie warte zobaczenia budowle, przedstawiam tu: LINK. Z ostatniego punktu, na deptaku przy Othello Castle, można przejść mostem na zamek, jednak my byliśmy około godziny 17 i był już niestety zamknięty.


Salamis Ancient City
Około 10 km na północ od centrum Famagusty znajduje się Salamina i ruiny miasta rzymskiego 9Salamis Ancient City). Dojazd nie jest trudny - na atrakcję prowadzą znaki na skrzyżowaniach. Obiekt otwarty jest do godziny 18 (przynajmniej w kwietniu ;)), a na zwiedzanie trzeba poświęcić minimum godzinę.


Salamina
Jako że byliśmy o 17:30, musieliśmy uprosić pracownika, że zrobimy skróconą trasę szybkim tempem :) Naprawdę szybkim krokiem obeszliśmy połowę. Podobne wykopaliska spotkamy też w Pafos, te jednak są bardziej "dzikie", co jest zasługą położenia wśród zieleni, a nie rozkopanej ziemi. Wstęp: 2,50 euro, parking darmowy.

DZIEŃ IV - LIMASSOL I PÓŁWYSEP AKROTIRI

 

TYTUŁ ZDJĘCIA
Zmierzając z Larnaki do Paphos wybieramy drogę okrężną, trzymając się linii brzegowej przez półwysep Akrotiri, przy jeziorze Akrotiri. Zamiast drogi jedziemy tu po prostu ubitą ziemią żwirową - ogromnym jak lotnisko, pustym placem. Z jednej strony, z daleka widzimy równie nieporośnięte dookoła jezioro (słona woda), a z drugiem jedziemy przy linii brzegowej, niewidocznej jedna przez skarpy. Jeśli mam być szczera, to drugi raz ominęłabym zjazd na Akrotiri - niestety, w porównaniu z pozostałymi terenami Cypru jest to po prostu brzydszy, "martwy" kawałek ziemi, w większości zajęty przez wojsko, znany jedynie z unikatowego charakteru słonego jeziora. Na jeziorze tym podobno zobaczyć można flamingi - widocznie mieliśmy pecha, gdyż żadnej formy życia nie zauważyliśmy..


Dojechanie do klasztoru to czysty off-road. GPS prowadził nas przez podwórka mieszkańców - dosłownie. Ostatecznie i tak zawsze musieliśmy zawracać (bo np. płot), więc zdaliśmy się na wbite na drewnianym palu przy drodze "drogowskazy". O dziwo, z całym podwoziem dojeżdżamy pod bramę,  i tu kolejne rozczarowanie. Krótko mówiąc - w całym opactwie dla zwiedzających dostępna jest tylko kaplica. Piękne ogrody, schowane z drugiej strony budynku, są szczelnie pozamykane. Charakterystyczną częścią tego miejsca są wszędzie wygrzewające się koty - od małych dachowców po rasowe. Wszystkie lgną do człowieka i głaskania :).
Sarożytne miasto Kurion
Zaraz po powrocie z półwyspu po jego zachodniej stronie, wszystkie znaki przy drodze kierują do starożytnego miasta Kurion - dużego terenu ruin miasta rzymskiego, zniszczonego trzęsieniem ziemi. Aby tu się dostać, najlepiej podjechać autem - inaczej trzeba będzie podchodzić sporo w górę - Kurion góruje nad piękną zatoką. Płacimy więc przed szlabanami (4.50 euro za osobę) i jedziemy dalej, aż pod samo wejście (jak wszędzie na Cyprze :)).
Na obejście całego terenu potrzeba około 2 godzin. Potem można zejść na wybrzeże i tam odpocząć :) (znajduje się tu też kilka restauracji - dość drogich ze względu na umiejscowienie i widoki z tarasów).

Skała Afrodyty
Najfajniejsze miejsce, które "zaliczyliśmy" tego dnia, to Skała Afrodyty. Droga jest dobrze oznaczona, a skały i łuki w wodzie widać już z daleka. Ogromny parking przy wzgórzach jest darmowy, a żeby przedostać się na wybrzeże, należy przejść wąskim (na jedną osobę) tunelem pod dwupasmową drogą szybkiego ruchu. Tunel i schody do niego ukryte są na terenie znajdującego się tu sklepu - są tu również natryski (0,50 Euro za 2 minuty) i zasłony dla możliwości przebrania się.
Na plaży najpierw wspinamy się na najwyższą skarpę, by podziwiać widoki z góry,  potem wskakuję do morza, by popłynąć na Skałę Afrodyty. Pomimo spokojnego wiatru, zawirowania i fale w korytarzach skalnych odstraszają mnie niestety przed opłynięciem wszystkich łuków. Gorąco polecam podziwianie skał z wody - poza skałami wzbijającymi się ku niebu można dostrzec tu również piękne podwodne jaskinie.
Z tego miejsca do Paphos już rzut beretem, dlatego cali przemoczeni jedziemy się zakwaterować :)

DZIEŃ V - GÓRY TROODOS

 


W góry Troodos można dotrzeć w takim samym czasie zarówno z Paphos, jak i Larnaki. Konieczne jest tu auto (komunikacja nie przejeżdża przez takie strome trasy), ale ominąć Troodos to jak nie być na Cyprze :) Swoja trasę zaplanowaliśmy tak, aby zobaczyć jak najwięcej bez marnowania czasu na nawracanie:

Paphos -> Klasztor Kykkos -> Kalopanyiotis -> Pedoulas -> Kakopetria i Galata -> Troodos (szczyt Olimp i trasy górskie) -> Pano Platres (wodospad Millomeris) -> Omodos (klasztor Timiou Stavrou /św.Krzyża)


Klasztor Kykkos
Przepiękny. Każdy centymetr ściany obłożony zdobiennymi kamyczkami, piękne obrazy i malunki. Świątynia prawosławna na terenie klasztoru powala ilością złota i kamieni szlachetnych. A w tle wszystkiego góry :) Zwiedzanie terenu oraz parking są darmowe. Wejść można prawie wszędzie, za wyjątkiem prywatnych pokoi mieszkańców. Na obejście i zdjęcia zeszło nam się tutaj około godzinki. Dojazd jest bardzo prosty - zarówno GPS, jak i drogowskazy kierują prosto pod bramy. Sam klasztor zresztą stoi po prostu przy jednej z górskich serpentyn, na szczycie góry Kykkos.


Wioska Kalopanayiotis

Moja ulubiona. Zachwyciła mnie swoja konstrukcją - cała zbudowana wzdłuż zboczy gór schodzących do rzeki! Mnóstwo tu rynien odprowadzających wodę i mostów. Jest też wodospad, który częściowo "poskromiono" zbudowanymi dla niego tunelami. A najlepsze jest to, że dolną część wioski z górna łączy dłuuuuga winda wzdłuż wodospadu <3

Jest tu również przepięknie zachowany monastyr wpisany na listę zabytków UNESCO: Agios Ioannis Lampadistis Monastery. Zabytek należy do zabudowań duchownych, którzy strzegą przed jego zniszczeniem - opłaty nie są pobierane, a mnisi są bardzo uprzejmi i gadatliwi :)


Kalopanayiotis

Zaparkować najlepiej "u góry" - na dole jest bardzo mało miejsca na auta, nam udało się jednak znaleźć wolne miejsce kawałek za terenem klasztornym, za szklanym mostem. Kalopanayiotis to skarb gór Troodos!



Big Church of Holy Cross - Pedoulas
Wioska Pedoulas
Znana głównie z powodu Big Church of Holy Cross, w którym podobno przechowywany jest kawałek krzyża, na którym uśmiercony został Jezus Chrystus. Wokół kościoła utworzony jest plac widokowy - jest to najwyższy punkt w okolicy, a więc zza gór w pogodny dzień widzimy również Morze Śródziemne :) Pozostała część miejscowości jest "zwyczajna" - o ile mozna nazwać zwyczajnymi te wąskie, pięknie zdobione kwiatami i kolorowymi okiennicami, kamienne uliczki :)

Kalopanayiotis


Pedoulas






 Wioska Kakopetria
Czytałam o mnożących się tu wodospadach i kamiennych mostach, jednak to, co zastaliśmy po wjeździe do Kakopetrii, totalnie nas rozczarowało. Duże bazary, skrzyżowania, zaledwie kilka drzew. Dotarliśmy do maleńkiego parku w centrum, gdzie spływał mały wodospad, i zawróciliśmy. Teraz żałuję, gdyż okazuje się, że Kakopetria dzieli się na dwie części, a my trafiliśmy prosto do najnowszej. Z dala więc widzieliśmy białą, dużą świątynię (Agios Panteleimon Church), nie wiedzieliśmy jednak, że należy kierować się w stronę River Clarios i Old village, aby móc podziwiać uroki tej wioski. No cóż - może innym przyda się ta informacja :) GPS zaprowadzi każdego po prostu do centrum nowej części wioski - należy skręcić jednak w zupełnie drugą stronę - tam, gdzie znaki kierują na Agios Nikolaos (UNESCO).  Pod LINKIEM znajdziecie mapki starej i nowej części Kakopetrii.

Wioska Pano Platers i wodospad Millomeris
Łatwiej natomiast było trafić na szlak ku wodospadowi Millomeris. W miejscowości ułożone są tablice informacyjne (projekt unijny), jest też darmowy parking dla turystów. Przy schodach w dół widzimy ostrzeżenie, że na szlaku należy pokonać około kilometra różnicy wysokości, i rzeczywiście należy nastawić się na wspinanie w drodze powrotnej. Ale jak to na Cyprze - można podjechać autem pod prawie sam wodospad - należałoby jednak odjechać specjalnie kilkanaście ładnych kilometrów, by wjechać w ślepą uliczkę kończącą się wodospadem i schodami powrotnymi ku Pano Platres. Ale jako że zbudowany tu szlak jest atrakcją samą w sobie, asfalt warto pozostawić osobom potrzebującym, a samemu podążać schodami wzdłuż przepaści i wodospadu :)

Olimp
Troodos i Olimp
Nic tak nas nie zdziwiło, jak pseudo-szczyt góry Olimp. "Pseudo", gdyż wcale to szczyt nie jest, a w ogóle to nawet nie widać, jakobyśmy na szczycie byli. Jedynie przy wjeździe zauważyć można różnicę poziomów. Wjechać można autem i zaparkować na dowolnym z darmowych parkingów, lub też przy drodze, gdzie są wejścia na szlaki okrężne wokół Olimpu. I aby cokolwiek z gór zobaczyć, należy wybrać opcję obejścia szczytu dookoła, niż zdobywanie go. Próbowaliśmy wejść na trasę od strony wyciągu narciarskiego w okolicy wioski Troodos, jednakże szlak jest tu bardzo źle oznaczony, nie widać, gdzie prowadzi, ziemia byłą rozkopana koparkami, a słońce miało się już ku zachodowi- zdecydowaliśmy się zawrócić. Podobno szlak ten jest jednym z krótszych (7 km) wokół Olimpu, nie udało nam się jednak sprawdzić jego wartości :)

Wspaniałe widoki można jednak podziwiać zjeżdżając z wisoki Troodos na południowy zachód (ku Paphos). Zatrzymując się na zatoczkach przy drodze odnajdujemy prawie wszędzie wydeptane ścieżki prowadzące ku ławeczkom w miejscach z panoramicznym widokiem.



Wioska Omodos

Po zapadnięciu zmroku dziwiliśmy się, co to za światełka tańczą między wzgórzami. Ostatnim punktem zwiedzania była wioska Omodos i ogromny kompleks klasztoru świętego Krzyża. Klasztor był już niestety zamknięty, jednak czekała tu na nas inna niespodzianka. Wioska wydawała się na wstępie opustoszała, gdyż wszyscy mieszkańcy bawili się w jej centrum przy ogromnym ognisku (w którym płonęły m.in. stare meble :)). Głośna muzyka, stoliki na zewnątrz, ozdobione domy i mnóstwo śmiechu dodawały magii temu miejscu. A już samo w sobie jest niezwykłe! Piękne, kamienne alejki, półkryte korytarze kompleksu świątynnego, wystawy winiarni (Omodos słynie z wina), stare okiennice. Jak dowiedzieliśmy się następnego dnia od miejscowych, właśnie tego wieczoru wszystkie górskie wioski obchodziły początek wiosny (tuż przed Wielkanocą).


DZIEŃ VI - PÓŁWYSEP AKAMAS

 

Pafos jest świetną bazą wypadową na północno-zachodni Cypr i jego najbardziej dziki zakątek - chroniona przyroda półwyspu Akamas. Obszar ten poprzecinany jest licznymi ścieżkami dla spacerowiczów, jednak równie popularne są tu quady i jeep'y, które wypożyczyć można przy każdym niemal zakończeniu asfaltu przed obszarem parku. 




WĄWÓZ AVAKAS
W drodze na północ punktem obowiązkowym jest jednak najpierw wąwóz Avakas. Również tu, aby dojechać, trzeba przygotować się na off-road lub dłuższy spacer. My "wyposażeni" w volkswagena Up! daliśmy radę przejechać do parkingu pod ruiny starej twierdzy, aczkolwiek z drżeniem serca (ścieżki są strome, nierówne, wyżłobione i kamieniste).

Wąwóz Avakas jest absolutnie fantastyczny! Wąwóz ciągnie się przez kilka kilometrów i nie jest nijak oznaczone, gdzie turysta "powinien" zawrócić. Im dalej, tym robi się bardziej dziko, skaczą kózki, a kamienie i drzewa tworzą czasem strome ściany wspinaczkowe. Warto więc zawrócić tam, gdzie kończy się widoczna ścieżka. Po drodze i tak poziom trudności wszystkich usatysfakcjonuje :) Trzeba przeskakiwać po kamieniach lub wspinać się na nie, czasem zostajemy zroszeni spływającymi tu z góry strumyczkami :) 


Wejście tu jest darmowe, tak samo jak dziki parking nad brzegiem morza :) Trasa zajmuje około 3 godzin w dwie strony, licząc z postojami na zdjęcia i podziwianie.














Akamas
Punktem startowym dla zwiedzania półwyspu jest dla nas koniec asfaltu, niedaleko za portem w Latsi (należy po prostu jechać dalej przed siebie :)) Samo Latsi to ładne miasteczko, jednak nam śpieszno do natury :) Warto obejść cały obszar Akamas, jednak z braku czasu decydujemy się na najpopularniejszą, północną linię brzegową. 
Rozpoczynając od końca asfaltu, kierując się linią brzegową ku Fontannie Amorosa, przez Łaźnie Afrodyty i Blue Lagoon, mamy do pokonania dokładnie 5 kilometrów w jedną stronę. Google Maps oblicza nam, że za 2.5 godziny będziemy z powrotem, ale przy tych widokach jest to niewykonalne! Zaczęliśmy o 18 i, mimo pędu pomiędzy zdjęciami, po 2 godzinach byliśmy dopiero przy Fontannie.


Właściwie cała trasa jest piękna. Ogromnie żałuję, że tak późno tu dotarliśmy - jest to najpiękniejsze miejsce na Cyprze. Z drugiej jednak strony - jesteśmy sami, słońce pięknie zachodzi, a my możemy poczuć klimat tego miejsca. Gdy ścieżka odchodzi od brzegu klifów, schodzimy z niej, aby dalej iść przy morzu. Trasa jest jednak czasem bardzo ciężka przez strome urwiska, i musimy zawracać na ścieżkę.

Właściwie nie wiem, co jest niezwykłego w miejscu nazwanym Fontanną Amorosa... Oczywiście widok na cały łuk zatoki jest piękny, jednak i z "bliższych" miejsc tego półwyspu można to dostrzec. Jak dla mnie - dojście do Blue Lagoon



My mieliśmy szczęście - w drodze powrotnej, gdy już zapadł zmrok, zabrali nas wracający z weekendowego wypadu miejscowi. Dali nam kilka rad - nie zostawać tu po ciemku (ogromne komarzyska), i nie przyjeżdżać latem (40 stopni upału i tłumy na gokartach)


DZIEŃ VII - PAFOS


Grobowce Królewskie
Turystyczna część miasta to głównie dzielnica Kato Pafos nad portem, gdzie znajduje się park archeologiczny.  My mieszkamy przy ulicy Adamantiou, z 15 minut spacerem od Grobowców Królewskich, blisko marketów, McDonalda i centrum miasta, a w przyzwoitych cenach. Wejście na teren Grobowców kosztuje 2.50 Euro. Jest to przyjemne miejsce do spacerowania, a także zabawy - jeśli chcemy, możemy przeciskać się pomiędzy kamiennymi komnatami :) Zabawiliśmy tutaj ponad 2 godziny, i było to dla mnie najfajniejsze miejsce w Pafos :)



Kościół katolicki Pafos
Ruiny kościoła katolickiego
W  centrum miasta ogrodzony jest spor teren wykopalisk archeologicznych wokół ruin katolickiego kościoła. To, co mnie najbardziej zaskoczyło i urzekło  - w budynku tym odprawiane są msze święte dla wiernych! My wzięliśmy udział we mszy angielsko-łacińskiej, odprawianej o godzinie 10:00. Parafia jest "czynna", a zwiedzanie kościółka darmowe.


Kato Pafos
Zamek i port w Paphos
Port w Kato-Pafos jest uroczym miejscem, a punktem kulminacyjnym spaceru wzdłuż wybrzeża jest pozostałość po stojącym na wybrzeżu zameczku. Do tego miejsca jest niedaleko spod kościoła katolickiego (ruin), dlatego warto zostawić auto właśnie na darmowych parkingach przy kościele. Oczywiście w porcie kupimy właściwie wszystko, zjemy obiad, skorzystamy też z darmowych tu toalet.


Park Archeologiczny
Od razu za zamkiem zaczyna się strefa parku archeologicznego. Wejście kosztuje 4.50 Euro, a obszar do zwiedzenia jest naprawdę duży. W trakcie naszego pobytu trwały prace nad połączeniem mostowym nad drogą szybkiego ruchu obu części wykopalisk. Najciekawszą częścią parku są głównie mozaiki. Gdyby nie one, Park Archeologiczny niczym by nie przyciągał, czego nie można zobaczyć w innych obiektach na wyspie.


GROBOWCE KRÓLEWSKIE


CENNIK

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne porady, super ciekawostki. Wpis inspiruje. Gratuluję.
    Fotograf Ślubny Szczecin

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe wpisy, widzę że wszystkim się tu bardzo podoba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny wpis. Dużo wartościowych informacji. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń

Nowy adres

Jeśli lubisz odkrywać ze mną świat, zapraszam na nową już domenę : ) https://urlopaktywnie.pl/