INDONEZJA cz.2: Gili, Jawa


DZIEŃ 6,7 GILI TRAWANGAN

GILI TRAWANGAN wschód
Z Bali na Gili dostać się można za pomocą łodzi szybko- lub wolnobieżnych (odpowiednio 1,5 i 3 godziny rejsu). O czasie podróży nie tyle decyduje prędkość łodzi, co jej trasa - najkrócej jest wyruszyć ze wschodniego portu Bali bezpośrednio do portu Gili Trawangan. Jeśli jednak wyruszymy od strony zachodniej/ południowej/ południowo-wschodniej, na trasie opływane będą po drodze porty wyspy Lombok, Gili Air i Gili Meno. 
Jeśli będziecie korzystać z usług standardowych, grupowych przewoźników, nie liczcie na luksusy :) Łodzią okropnie buja, i nawet najwięksi twardziele mieli problem z samopoczuciem (ja z chorobą lokomocyjną siedziałam przy otwartym oknie mimo chlapiącej mi w twarz wody - inaczej się nie dało :)). W jedną stronę udało nam się wyjść z grupką znajomych na dziób i przesiedzieć tam całą drogę: warunkiem był zakup kilku piw i niezasłanianie kapitanowi widoczności ;p
GILI TRAWANGAN pólnoc
Łódź przybija do wyspy Trawangan od strony wschodniej, gdzie tętni życie turystyczne. Wyskakujemy z łodzi do wody i już żałujemy, że zdjęliśmy klapki - rafa wbija się boleśnie w stopy. Nasze bagaże w bardzo niedelikatny sposób lądują na piasku, zabieramy się z plaży i wychodzimy na deptak. W oczy od razu rzucają się zaprzęgi konne - bryczki rozwożą turystów po hotelach, pomimo że jest to maksymalnie pół godziny spacerku do najdalej oddalonego. Konie ciągną całymi dniami w pełnym słońcu, nie mają dostępu do wody ani jedzenia, wystawiają języki i toczą pianę, a kiedy nie chcą już ciągnąć, kopane są po nogach... Na Gili, gdzie nie ma pojazdów silnikowych, przemęczanie koni jest niestety codziennością :(
GILI TRAWANGAN zachód
Na Gili Trawangan woda w kranie jest przeważnie słona - no nie tak słona, jak w morzu, jednak herbaty wypić się z niej nie da. Powszechnym problemem są również śmieci, które poza częścią turystyczną walają się po plażach i przy domach.
Całą wyspę dookoła można objechać rowerem w pół godziny. Wypożyczalnie rowerów znajdziemy przy każdym hotelu i restauracji, cena to około 50 tys. za dobę. Należy pamiętać nazwę i numer swojego hotelu/pokoju, bo po tym będą nas identyfikować :)
Zachodnia strona wyspy jest w większości opustoszała - wiele hotelików wystawia tu oferty sprzedaży budynku/ziemi. Na części południowo-zachodniej zaobserwujemy bardziej spieczoną, kamienistą ziemię, odsłoniętą przez odpływ wody, a także dziką, plażową roślinność, której brakuje po stronie wschodniej.
Gili Trawangan południe
Na wyspie w ciągu dnia stosunkowo mało się dzieje. Do popołudnia wiele knajpek świeci pustkami, a w sezonie zimowym nawet parasole na plażach nie są rozkładane. Dopiero wieczorem, kiedy po połowach kuchnie zapełniają się świeżymi rybami, centrum miasta zapełnia się ludźmi i muzyką. Plażowe fotele i stoliki są rozstawiane i oświetlane, a wszędzie dookoła pojawiają się wolnostojące budki z przekąskami. Najbardziej charakterystycznym punktem wyspy jest rynek przy porcie, gdzie można kupić od surowej ryby po miejscowe desery. Wybór niby jest duży, jednak kuchnia jest na tyle specyficzna, że po wyeliminowaniu ostrych przypraw, mięsa i smażonych makaronów nic nie pozostaje... :)
Gili Trawangan
Na plażach od strony wchodu i zachodu rozstawione są huśtawki, na których można robić sobie zdjęcia, lub po prostu posiedzieć. Na Gili Trawangan można również podziwiać rafę koralową oraz zapuszczające się tu na żer żółwie. Woda jest przyjemnie ciepła, dlatego spędzić w niej można kilka godzin bez przerwy :) I to właściwie tyle, co można robić na Gili. Wyspa "zaprojektowana" jest tak, aby w dzień na plaży leniuchować, a w nocy na niej imprezować. Dwa dni tutaj wystarczą, aby w pełni nasycić się pobytem. Kolejnego dnia mogłoby nam się po prostu już nudzić :)

Wieczorny rynek na Gili


Nocne knajpki na Gili Trawangan


Gili Trawangan
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

DZIEŃ 8,9 JAWA

BOROBUDUR

Wulkany Jawy
Na Jawę dostaliśmy się samolotem z lotniska Denpasar na Bali do Yogyakarty na Jawie. Od razu zauważmy odmienny "klimat" wyspy - miasta bardziej przypominają dobrze rozwinięte, europejskie miasteczka, niż balijskie, hinduistyczne miejscowości. Z wyższych punktów wyspy zobaczymy też więcej szczytów wulkanicznych, niż na Bali :)
Główną atrakcją okolic Yogyakarty jest buddyjski kompleks świątynny Borobudur, wzniesiony na wzgórzu porośniętym dżunglą. Ogrom zdobień ścian  i wielkość dzwonów robią wrażenie, a widok z góry wart jest wspinaczki po schodach. Co ciekawe, dla wschodnich turystów największą atrakcją jest... zachodni turysta :P Jeśli tylko mijacie wycieczkę szkolną możecie być pewni, że grupa dziewcząt zasłonięta chustami będzie chciała zrobić sobie z wami zdjęcie. Dlaczego tak ich to ekscytuje? Nie wiem :) Ale można poczuć się tu jak celebryta :p


Oczywiście należy tu ubrać sarong - wypożyczany w cenie biletu - oraz przepchać się przez stragany sprzedawców w drodze wyjściowej.

 PRAMBANAN YOGYAKARTA

Prambanan
Inny, hinduistyczny kompleks świątynny wart uwagi to Prambanan. Każda z jego wież budowana jest dla innego bóstwa, a prace wciąż tu trwają i wznoszone są kolejne, po zniszczeniu przez trzęsienia ziemi. Pięknie ułożone i rzeźbione, najlepiej wyglądają lekko z oddali, razem widoczne na tle zieleni. Sam kompleks w środku to plac z wieżami, w których wnętrzu znajdują się małe pomieszczenia z rzeźbą bóstwa. Obejście łącznie z fotografowaniem zajmuje maksymalnie godzinę.

Po zwiedzeniu kompleksu udaliśmy się ponownie na lotnisko w Yogyakarcie, skąd przelecieliśmy do Dżakarty, a stamtąd już w długą drogę do domu :)

* Podczas całego pobytu poruszaliśmy się z grupą kilku osób wynajętym busem z lokalnym przewodnikiem, dzięki czemu mogliśmy w łatwy sposób przemieszczać się po Bali, a następnie po Jawie.

1 komentarz:

Nowy adres

Jeśli lubisz odkrywać ze mną świat, zapraszam na nową już domenę : ) https://urlopaktywnie.pl/