IZRAEL

Ejlat - na granicy granic :)




Przełom stycznia i lutego to w Izraelu środek zimy, dlatego lot z Ryanairem w tym okresie to koszt tylko 78 zł w obie strony z bagażem podręcznym (wyloty w czwartek, powroty w niedzielę). Sam pobyt  na miejscu to już jednak inna bajka - Izrael jest niesamowicie drogi na polską kieszeń, nawet w okresie pozasezonowym. Słońce zachodzi podobnie jak i u nas - o 17:30 jest już ciemno, a w ciągu dnia temperatura 17oC nie zachęca do opalania czy moczenia w morzu. Zimą też zdarza się tych kilka nieprzyjemnych dni w roku, kiedy to na pustyni pada deszcz, a w górach okropnie wieje - nam również "udało" się na nie trafić. Czy warto więc wybierać się do Izraela zimą...? Zdecydowanie TAK!


MIASTO-PORT
Ejlat to jedyna miejscowość Izraela z dostępem do Morza Czerwonego. To typowo handlowy port i turystyczny kurort w jednym - połączenie nie jest miejscami zbyt urocze, jednak tutaj wszystko rekompensują góry Jordanii widoczne na sąsiednim brzegu, mieniące się przy zachodzącym słońcu różnymi odcieniami czerwieni. Sam Ejlat położony jest na zboczu gór, przez co spacer po nim to ciągły widok na zatokę. Centrum miasta jest niestety beznadziejna - galerie handlowe, sklepy i luksusowe hotele. Aby cokolwiek zobaczyć lub odpocząć, trzeba odjechać od centrum około 6 kilometrów wzdłuż brzegu morza, ku granicy z Egiptem, lub zawędrować pod granicę z Jordanią :) Właściwie w Ejlacie można spędzić dzień - i to wszystko. Ciężko zapewnić tutaj atrakcje turystyczne bez odjechania z miasta - istnieją wprawdzie oceanaria czy delfinarium, jednak jest to zdecydowanie kiepski pomysł na spędzenie wolnego czasu...


LOTNISKO W OVDZIE 
Lądujemy około godziny 15:00 na środku pustyni :p Przechodzimy z samolotu do blaszanego hangaru i namiotów, będących tutaj lotniskiem, a już czekają na nas bagaże (Ryanair zabiera podręczne do luku - bezpłatnie, przy wejściu na pokład), a panie rozdają prezenty powitalne (zestaw map Ejlatu i Izraela, propozycje spędzenia czasu i, jak dla mnie, absolutny hit - rewelacyjny krem do rąk z minerałami z Morza Martwego :p). Zgubić się na tej małej przestrzeni nie da - gdy tylko wychodzimy przez namiot, widzimy rozstawione strzałki kierujące turystów do autobusu miejskiego, do shuttle-busów, do postoju taksówek lub punktu wynajęcia auta. My wybieramy autobus: linia 282, bilet można kupić u kierowcy lub w automatach na lotnisku (21,5 szekla), odjeżdża po zapełnieniu miejsc siedzących i stojących (zapełnia się dość szybko, jednak podjeżdża po nim następny).


WIZA
Pozwolenie na pobyt dostaje się zaraz po kontroli paszportowej na lotnisku - należy mieć przy sobie potwierdzenie rezerwacji hotelu / numer kontaktowy do właściciela lub coś, co potwierdza cel turystyczny. Nie wbijają pieczątek do paszportu - drukują specjalne karty z pozwoleniem, które należy mieć zawsze przy sobie. Przy wyjeździe trzeba przejść jeszcze dłuższą drogę. Najpierw punkt kontrolny przy wejściu na lotnisko - około 5-10 minutowa rozmowa o tym, gdzie byliśmy, czy kogoś poznaliśmy, gdzie były nasze bagaże podczas pobytu, itd. Potem przejście do skanowania bagażu. Jeśli wszystko ok, omijamy stanowisko z ręcznym przeszukiwaniem bagażu. Kolejna kontrola - ponowne sprawdzenie paszportów i naklejek na bagażach, pytanie kontrolne. Kolejna weryfikacja przed wejściem do sali odlotów - otrzymujemy kartę "Pozwolenie na wyjazd". Jeszcze przejście przez kontrolę Ryanaira, ostatnia naklejka na bagaż, i możemy lecieć :p


WYPOŻYCZENIE AUTA
W centrum Ejlatu na każdym kroku można wypożyczyć auto. My zdecydowaliśmy się na zakup przez Internet na stronie Hertz'a. Za dwie doby, z podstawowym ubezpieczeniem w cenie, zapłaciliśmy 70 euro (płatne przy bookowaniu). Na miejscu jednak okazało się, że to jeszcze nie koniec, a całość formalności zajęła nam ponad godzinę. Przede wszystkim - albo wykupisz ubezpieczenie full-assurance za 15 dolarów/doba, albo blokują na koncie 800 dolarów (!) na ewentualne pokrycie szkód. Po zakupie ubezpieczenia blokują "tylko" 200 dolarów, bo "full" ubezpieczenie wcale nie jest takie full - nie obejmuje bowiem zniszczeń wnętrza auta...Kolejny problem to nasze dane. Nie wystarczy dowód osobisty, a nawet paszport. Trzeba mieć przy sobie adres zatrzymania się w Ejlacie, kartę pozwolenia na pobyt oraz kartę kredytową (sama płatnicza nie jest dostatecznie 'bezpieczna'). Po podpisaniu zgody na ściągnięciu nam środków dostajemy piękne, nowe auto i możemy ruszać w drogę.
UWAGA! Należy wybierać auta z brakiem limitu kilometrowego! Tańsze bowiem mają limit 250 km na dobę, a przekroczenie każdego kilometra to koszt prawie szekla. Dodatkowo kiedy wypożyczamy auto z opcją full-full (pełny bak przy otrzymaniu i pełny po zdaniu) trzeba mieć na uwadze to, że bardzo serio podchodzą do stanu paliwa w baku przy zwrocie - sprawdzają to komputerowo. Nam brakowało podobno 2 litrów - kazali albo zapłacić 50 szekli rekompensaty (?!), albo jechać i dotankować....


TANKOWANIE
Skomplikowana sprawa. Wszystko trzeba zapłacić przed, aby benzyna w ogóle poleciała. Jeśli płatność jest gotówką, trzeba pójść do kasjera, dać mu pewną kwotę, on ją przydzieli do konkretnego dystrybutora, a po wlaniu paliwa za tą wartość zawór się zamknie. Jeśli nie wyczerpiemy całej kwoty, wówczas razem z rachunkiem dostaniemy zwrot reszty.
Gorzej jest z kartą płatniczą. Po wczytaniu karty, automatycznie zostaje zablokowanych 700 szekli. Dopiero po około 4 dniach zostanie zwrócona na konto niewykorzystana reszta, co budzi pewną wątpliwość w odzyskanie pieniędzy po powrocie do kraju. Na szczęście wszystko ozstało nam zwrócone.


WYMIANA WALUTY
Popularne są automaty MoneyColors- wkładamy banknoty (dolary/euro), a otrzymujemy szekle (INS). Kurs jest o wiele bardziej opłacalny niż w kantorach (których jest niewiele), a w razie jakichkolwiek problemów są również w centrum stacjonarne punkty obsługi MoneyColors. Istnieje również możliwość wymiany szekli na dolary.




WYLOT
Na lotnisko w Ovdzie dostaniemy się bezpośrednio z dworca centralnego w Ejlacie. Dzień wcześniej wystarczy podejść na dworzec i przeczytać jedną z kilkunastu rozwieszonych po całym budynku informacji odnośnie kursów autobusów nr 282 na poszczególne loty. Odjazd ustawiony jest dokładnie na 3 godziny przed odlotem samolotu. Nie warto wybierać się wcześniej - wielu ludzi, którzy czekali z nami na autobus, zostało odprawionych z kwitkiem, gdyż liczba miejsc zwykle jest ograniczona i dostępna tylko dla tych, których lot jest najszybciej. Droga na lotnisko to około godzina jazdy.



DZIEŃ I - PIĄTEK

Żydzi kończą tego dnia pracę wcześniej niż zwykle i przygotowują się do szabatu. O ile w tak turystycznym miejscu jak Ejlat w funkcjonowaniu sklepów czy knajpek nie zaobserwujemy różnicy, tak w rozkładzie komunikacji miejskiej już owszem. Jako że dopiero dziś wypożyczamy auto i część dnia (poranek) już nam uciekł, wykorzystujemy pozostały czas na zwiedzenie Ejlatu i jego okolic.



DZIEŃ II - SOBOTA

Szabat - autobusy nie kursują na długie trasy, tak samo zamknięte są niektóre wypożyczalnie samochodów. Wiele atrakcji turystycznych na świeżym powietrzu jest za to wolno-otwartych (bez zakupu biletu - w niskim sezonie). Jeszcze przed wschodem słońca wyruszamy na północ Izraela, aby po godzinie 8 rano dotrzeć nad Morze Martwe i zwiedzić jak najwięcej.


RED CANYON
Położony około 17 km od miasta, trzeba dostać się na drugą stronę gór, drogą tak jak na lotnisko w Ovdzie. Można poprosić kierowcę autobusu nr 392 o zatrzymanie się przy wejściu na szlak, jednak autobus ten w piątki jedzie tylko raz o 6:30 rano i wraca popołudniu, natomiast w soboty w ogóle nie jeździ. Zdecydowanie lepiej do Red Canyon dostać się autem - przy skręcie  na szlak przy głównej drodze jest pierwszy parking (bezpłatny), a 1.5 km dalej kolejny (również bezpłatny). Droga na drugi parking nie jest asfaltowa i na pewno auto się okurzy i obije kamyczkami, jednak spacer z pierwszego parkingu nie jest ciekawy i warto zaoszczędzić siły na kanion :)


Red Canyon o dziwo nie znajduje się na liście atrakcji w okolicy Ejlatu - być może dlatego, że trzeba tam jednak dojechać, a sam kanion jest krótki i przejście spacerem to około godziny. Ale jaka to godzina! Ten kanion to jedno z tych miejsc, które po prostu trzeba zobaczyć. Kluczowy odcinek wymaga schodzenia po luźno zwieszonych drabinkach lub trzymania się ściany za wbite uchwyty, dlatego konieczna jest pełna sprawność ruchowa. Jest jednak na tyle szeroko, aby przecisnąć się z dziećmi np. w chuście (maluchy na pewno nie poradzą sobie same na nóżkach).

HAR ZEFAHOT - góry Ejlatu

Na przeciwko wejścia na obszar Coral Beach znajduje się duży piaszczysty plac, a za nim szlak w góry.  Warto wspiąć się i rzucić okiem na zatokę Morza Czerwonego z góry. Na placu spokojnie można zostawić auto za darmo. Sama wspinaczka jest bardzo atrakcyjna - przejścia są kręte, miejscami bardziej wymagające, jednak wyżej odsłaniają się przed nami góry Egiptu i widok na daleką pustynię. Słońce przygrzewa i jesteśmy rozgrzani wspinaczką, jednak wiatr od morza jest zimny, dlatego warto wziąć czapkę.

Do najwyższego punktu idziemy szlakiem zielonym, a po dotarciu do flagi izraelskiej schodzimy szlakiem niebieskim, który jest chyba jeszcze fajniejszy :) Można oczywiście wrócić tą samą drogą, jednak zdecydowanie nie warto. Wychodzimy tylko jedno skrzyżowanie dalej niż weszliśmy i spokojnie wracamy po auto. Dodatkowo, przy mijanej stacji benzynowej, pan wypieka na miejscu przepyszna pizzę (27 INS za 30cm), na którą można się skusić po około 3-godzinnej wędrówce :)

GRANICA Z EGIPTEM
Według nas najlepsze miejsce na plażowanie :) Auto zostawić można na poboczu, a góry "zakręcają", tworząc fajny widok na poszerzającą się zatokę. Można posiedzieć również na deptaku utworzonym wzdłuż mostu.
Najlepiej dostać się tam jadąc wzdłuż morza w stronę Egiptu, do samego końca :) Na końcu jest rondo do zawrócenia, a "przypadkowo" granicy na pewno nie przekroczycie :p Są tu jeszcze wytyczone fragmenty rafy koralowej, gdzie można za darmo nurkować, dla nas woda jest jednak jeszcze zdecydowanie za zimna.

ZATOCZKA PRZY HERRODS AMPHITHEATER

Najpiękniejsze miejsce w Ejlacie! Tuż przy granicy z Jordanią, przy hotelu / amfiteatrze "Herrod", znajduje się kamienny cypel wchodzący w głąb zatoki.
W okolicy znajduje się piękny, kwiecisty bulwar, a z każdej strony widoczne są góry. Można tu przysiąść na ławeczce i podziwiać niesamowity zachód słońca: miejscowi łowią ryby, słychać szum fal i mruczące koty,  kolorowe kutry delikatnie się kołyszą, a słońce zachodzi nad górami Egiptu, jednocześnie rzucając piękną, czerwoną poświatę na góry Jordanii. Relaks gwarantowany.

<GPS: 29°32'45.1"N 34°58'02.7"E>
Auto zostawić można na pustym placu od strony Jordanii, przy jeziorku New Marina, lub na przyległym cypelku, gdzie można wjechać autem.

 PUSTYNIA NEGEV

Kiedy Kamil po raz pierwszy powiedział mi o wycieczce do Izraela na pustynię, nie pałałam entuzjazmem. No bo co można robić na pustyni??? Tymczasem "pustynia" to nie kilometry sypkiego piasku. To skalne góry, wąwozy po wyschniętych rzekach, kratery jako pozostałości po jeziorach, i wiele, wiele innych atrakcji przyrodniczych. Przez 250 kilometrów, jadąc z południa na północ drogą nr 90, ciężko oderwać oczy od widoków, pomimo że - teoretycznie - niczego po drodze nie ma. To "NIC" jest wspaniałe!

NEVE ZOHAR_ DEAD SEA

Z miejscowości nad Morzem Martwym najlepiej chyba wybrać Neve Zohar. My nie szukaliśmy plaży, lecz zatrzymaliśmy się przy poboczu na wysokości sztucznego usypu wzdłuż Morza. Wchodzimy prosto z chodnika na solną warstwę i idziemy w kierunku wody. Nie w głowie nam wchodzenie do niej - na to jest za chłodno - jednak  nie przeszkadza to w pobraniu próbki do organoleptycznego badania :p Przy wjeździe do Neve Zohar postawione są szlabany, które jednak bez słowa strażnik otwiera, gdy podjeżdżamy. Za nic nie płacimy, nikt też szczególnie nie interesuje się turystami o tej porze roku. Idealny czas na zwiedzanie!

EIN BOKEK_ MASADA

Kilka kilometrów dalej na północ przejeżdżamy przez Ein Bokek, które znane jest przede wszystkim ze znajdującej się w pobliżu, na wzgórzu, fortecy Masada. Bezpośrednio z drogi, po lewej stronie, widzimy kolejkę linową, którą można tam się dostać, cena jest jednak wysoka (57 NIS w górę). Można też wejść pieszo, przy czym od strony kolejki trasa jest dłuższa, niż od strony wschodniej (odpowiednio około 45 i 20 minut schodami). My nie weszliśmy na górę - o wiele lepszym rozwiązaniem okazało się pojechać w górę drogą numer 25, przy której rozciągają się niesamowite punkty widokowe na Morze Martwe, jego groble i góry Jordanii. Można jednak zrezygnować z wycieczki w dni pochmurne, deszczowe, lub wczesnym rankiem - o godzinie 11 przed południem wszystko było niestety zamglone.

EIN GEDI_ WADI DAVID i WADI ARUGOT

Jeszcze dalej na północ, tuż przed terytorium Jerozolimy, trafiamy na liczne ronda kierujące do miejscowości Ein Gedi i jego słynnego Parku Narodowego z kanionami Wadi David i Wadi Arugot. Przy początkach szlaków są duże piaszczyste place, gdzie można zostawić auto, a wejście do Parku to koszt 28 NIS/osoba. Wadi David jest krótszy i zdecydowanie bardziej turystyczny - główny szlak wycieczek szkolnych. Zdecydowanie ciekawszy i dzikszy wydaje się być Wadi Arugot. "Wydaje się", ponieważ kolejny raz mieliśmy pecha - rano popadał deszczyk, a kaniony zostały zamknięte ze względów bezpieczeństwa... Jednak już samo obejście'z zewnatrz' napawa oczy pięknem, a duszę szczęściem. Oaza na pustyni. Czerwień piasku, zieleń kaktusów i błękit Morza, w połączeniu z ciepłem bijącym od słońca, daje namiastkę raju.

MITZPE RAMON_ EIN AVDAT

Nie mogąc wejść do jednego kanionu, ruszyliśmy do innego. Za cel obraliśmy Ein Avdat National Park w okolicy Mitzpe Ramon. Jadąc od północy natkniemy się na drogowskaz kierujący do "Ein Avdat" i miejscowości Ben Gurion jednocześnie. Nie należy tam skręcać. Skręcamy dopiero przy kolejnym skrzyżowaniu, przy oznaczeniu 'Up terrace'. Tu możemy podziwiać kanion z góry, i jest to rzeczywiście niesamowite doświadczenie. Ponownie na bramkach wjazdowych nikogo nie ma, a zarówno parking jak i wejście są darmowe. Wracając na główną drogę i jadąc dalej na południe, mijamy końcowy odcinek szlaku pieszego - przy ruinach miasta Avdat i McDonaldzie ;p

MITZPE RAMON_ MAHHTESH RAMON

W samym sercu pustyni, na skraju przepaści, położone jest urocze miasteczko Mitzpe Ramon. Jadąc ku jego zachodniemu krańcowi docieramy do Wielbłąda - punkt widokowy na krater Ramon. Można tu spokojnie posiedzieć i napawać się widokiem: w sobotę byliśmy tu zupełnie sami, a miasto wyglądało na wymarłe. Do krawędzi można właściwie podjechać samochodem i od razu poczuć się jak w bajce. A jeszcze lepsze jest to, że potem trzeba zjechać tam na dół, aby drogą numer 25 i 40 przedostać się do Ejlatu - wrażenia niezapomniane :)

1 komentarz:

Nowy adres

Jeśli lubisz odkrywać ze mną świat, zapraszam na nową już domenę : ) https://urlopaktywnie.pl/